W świecie konopnych fanów zero waste istnieje trend wykorzystania resztek po waporyzacji, tak zwanego ABV do przygotowania domowych przetworów a nawet posiłków. Okazuje się, że materiał ten może zawierać jeszcze pozostałości kannabinoidów, rzadziej terpenów, w tym dominującego w roślinie związku, jak np. THC czy CBD (w zależności od odmiany). Z drugiej strony warto wiedzieć, że nie każde ABV nadaje się do jedzenia lub dalszego przetwarzania na cele spożywcze, ze względu na prawdopodobną zawartość toksycznych związków.
Co to jest ABV?
ABV, czyli susz konopi, który został zwaporyzowany (poddany ogrzewaniu w specjalnym urządzeniu do waporyzacji) to surowiec, który teoretycznie można powtórnie wykorzystać. Skrót ABV pochodzi z języka angielskiego, w którym oznacza already been vaped lub inne określenie to AVB – already vaporized bud (zwaporyzowane zioło).
Jak powstaje ABV?
AVB jest produktem ubocznym, który powstaje podczas sesji waporyzacji. Powstaje poprzez podgrzanie w waporyzatorze suszu konopi. Waporyzacja to metoda przyswajania substancji aktywnych z konopi czy innych ziół poprzez wdychanie pary z urządzenia, bogatej w różne fitozwiązki. Zatem jest to doskonała i zdrowsza alternatywa dla palenia suszu. Czy ABV jest tak samo zdrowe jak waporyzacja? No tutaj bym powiedziała „to zależy”. Przede wszystkim od rodzaju urządzenia jak również od sposobu waporyzacji.
Jakie są rodzaje ABV?
To można łatwo ocenić gołym okiem, bowiem im bardziej brązowe i śmierdzące ABV, tym mniej w nim czegokolwiek pozostało. Podzieliłabym ABV na takie, które nadaje się do ponownego użycia i takie, które moim zdaniem się nie nadaje, co najwyżej na kompost. Na przykład susz, który był wielokrotnie waporyzowany, lub podczas jego waporyzacji przekroczyliśmy temperaturę 200 st. C będzie raczej należeć do tej 2 grupy. Z kolei, jeśli waporyzujemy w okolicach 160-180 st. C to nasze ABV powinno być wciąż zielone z lekkimi przebiciami brązu i mieć w sobie jeszcze odrobinę wartościowych substancji. Takie ABV spokojnie możemy dalej przerabiać. Jak to zrobić? O tym w dalszej części tekstu. Poniższe zdjęcie obrazuje ABV, które nadaje się to przetwarzania i takie, którego nie poleciłabym wrogowi oraz coś pośredniego, czego sama nie używam, ale wiem, że wy używacie i wtedy na was krzyczę :P.
Co zawiera ABV?
Przede wszystkim AVB nie zawiera nawet połowy tego, co było w naszym suszu zanim włożyliśmy go do komory waporyzatora. Niestety. Konopne związki są szalenie wrażliwe na utlenianie i degradację pod wpływem światła, temperatury a nawet tlenu. Kiedy temperatura wzrasta do poziomu 200 st. C tak naprawdę niewiele co zostaje. W świeżym suszu mamy różne grupy substancji aktywnych: są kannabinoidy, są terpeny, są flawonoidy, są fitosterole, fosfolipidy. Ponad 550 różnych fitozwiązków! Po takiej waporyzacji zostaje może 5% i jest do głównie najobficiej występujący w roślinie związek: czyli CBD (w przypadku odmian legalnych, konopi włóknistych) lub THC (w przypadku odmian innych niż włókniste, czyli indyjskich, czyli na przykład MM z apteki). Zatem nie mamy tutaj tego całego otoczenia: terpenów, flawonoidów itd.. Nie mamy też zdecydowanej większości kannabinodiów. Zostaje nam trochę THC lub trochę CBD, które pozbawione swojego naturalnego otoczenia zmieniają swoje działanie. Na gorsze.
Jak działa ABV?
Na pewnio nie działa tak jak świeży, pachnący, żywiczny kwiatostan konopny, który poddalibyśmy dekarboksylacji a potem infuzowaniu w masełku. ABV działa trochę jak izolat, czyli wyizolowana substancja aktywna (CBD, THC) pozbawiona pełnego spektrum fitosubstancji, które mają ogromne znaczenie w kontekście ich działania. Czy to znaczy, że nie uzyskasz haju po ABV? Absolutnie nie. THC z pewnością jeszcze się tam znajdzie i wywoła zmianę świadomości, zabraknie jednak terpenów, które modulują działanie THC, na przykład wzmacniają rozluźnienie mięśni, relaksację, obniżają stany lękowe, paranoje i takie tam. Alfa limonen czy mircen – terpeny o działaniu uspokajającym i antylękowym mają punkt wrzenia w okolicach 160- 170 st. C. Także po jednej sesji waporyzacji już ich niema. Zatem stosując ABV trzeba mieć świadomość, że bez swojego naturalnego otoczenia THC w formie jedzonej (działające jak 6x mocniejszy od delta-9 THC metabolit: 11-hydroksy THC) może znacznie częściej powodować nieprzyjemne skutki ubocze takie jak: kołatanie serca, nerwowość, lęki, ataki paniki, rozemocjonowanie i wiele innych, do utraty świadomości włącznie. Do tego w ABV będzie dużo więcej CBN (kannabinoid do którego degraduje THC), który zwiększa apetyt, bowiem wzmaga produkcję greliny – hormonu głodu i do tego powoduje senność. Sytuacja jest nieco mniej dramatyczna w przypadku AVB zawierającego głównie CBD (tutaj będzie po prostu dużo słabsze działanie terapeutyczne), ale umówmy się, większość przypadków wykorzystania ABV dotyczy konopi indyjskich.
Czy stosowanie ABV jest bezpieczne?
Według mnie nie do końca i to jest główny argument, dla którego ja osobiście nie używam ABV. Po pierwsze ze względu na większe ryzyko wystąpienia skutków ubocznych działania 11-hydroksy THC (opisałam to paragraf wcześniej) ale także, ze względu na ryzyko obecności kancerogennych związków w ABV. Nikt tego do tej pory nie zbadał – mi trochę zabrakło chęci (bo sam materiał jest dla mnie raczej odpychają) – jednak istnieje prawdopodobieństwo, że ABV może zawierać szkodliwe dla zdrowia związki. Kiedy poddajemy materiał roślinny oddziaływaniu wysokim temperatur, przekraczających 200 st. C, może dojść do ich zwędzenia, jak w przypadku kiełbasy. Jest tutaj ryzyko wytworzenia szkodliwych substancji chemicznych, takich jak WWA (wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne), a jeśli mamy do czynienia ze „wzmacnianym” suszem z czarnego rynku może dość do produkcji dioksyn. WWA powstają głównie podczas pirolizy, zwłaszcza przy niepełnym spalaniu surowca organicznego, a zatem i podczas wędzenia. Obecność WWA w wędzonych produktach spożywczych to duży problem dla zdrowia, bowiem związki te są silnie mutagenne i kancerogenne. Zatem powąchaj swoje ABV i powiedz mi, że nie czujesz tam spalenizny… Jeśli nie czujesz, to nie było tematu. A jeśli mimo wszystko się decydujesz tego użyć, informacje o tym jak to zrobić znajdziesz poniżej.
Jak można wykorzystać ABV?
Jeśli już musisz… to możesz to zrobić na kilka sposobów. AVB z racji, że zostało poddane już oddziaływaniu temperatury zawiera aktywne formy kannabinoidów, czyli nie trzeba poddawać go dekarboksylacji. Można go użyć jako przyprawy (tylko trzeba się liczyć ze smrodem spalenizny i okropnym smakiem) lub połączyć z jakimś produktem o mocnym smaku i aromacie (na przykład z nutellą, masłem orzechowym, jakimś syropem, dżemem, miodem). Inna opcja to użycie go do produkcji masła lub olejku, który potem będziemy dodawać do potraw. Wcześniej polecam chwilę pogotować go w wodzie, aby pozbyć się choć części nieprzyjemnego aromatu ABV. Potem po odciśnięciu można umieścić go w tłuszczu na około 2h. Kolejna opcja to np. gotowanie w mleku, czyli przygotowanie tak zwanej makumby (dla zabicia smrodu dodaj kakao, cynamon i miód).
Czy ABV nadaje się do jedzenia?
Absolutnie nie każde się nadaje. Osobiście nie polecać używania ABV, chyba, że jest ono jeszcze zielone, nie jest doszczętnie zbrązowiałe i śmierdzące spalenizną. Unikałabym takiego „zbrązowiałego”, ze względu na możliwość obecności kancerogennych związków – więcej o tym piszę w poprzednich paragrafach. Jeśli bierzesz pod uwagę wydobycie THC lub CBD za wszelką cenę ze swojego ABV, to tak, możesz, bez względu na wszystko zjeść ten surowiec i z pewnością poczujesz jakieś działanie. Odradzam jednak spożywanie brązowego ABV osobom, które dbają o swoje zdrowie oraz pacjentom. Rekomenduję sięganie po bardziej zielone ABV, w którym jest mniej zwędzonego materiału i zachowała się jeszcze odrobina terpenów.
Czy ABV można ponownie zwaporyzować?
Moim zdaniem to najsensowniejsza rzecz jaką możesz zrobić z ABV – ponownie go zwaporyzować, chociaż efekt raczej będzie dużo słabszy niż podczas pierwszych sesji.
Czy ABV można palić?
Są i zwolennicy dodawania ABV do jointów. Smak i moc działania z pewnością będą znacznie się różnić od tradycyjnego skręta ze świeżego ziela. Podobno niektórym nie robi to różnicy. Ja tam nie wiem. Nie palę.
Dlaczego spożywanie ABV powoduje senność i napady głodu?
Podczas podgrzewania suszu konopi indyjskich bogatego w THC (tetrahydrocannabinol) dochodzi do degradacji tego związku do CBN (cannabinol). No i to jest powód, dla którego po konsumpcji ABV masz wilczy apetyt, bowiem CBN działa pobudzająco na produkcję greliny (hormonu głodu) a także działa nasennie.
Czy ABV jest toksyczne?
Okazuje się, że może być toksyczne. Szczególnie w przypadku ciemno brązowego ABV, które ma zapach spalenizny. Gdy nastawiamy waporyzator na wysokie temperatury przekraczające 200 st. C po pewnym czasie susz jest częściowo uwędzony. Powstaje wtedy ryzyko wytworzenia szkodliwych substancji chemicznych, takich jak WWA (wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne), a jeśli mamy do czynienia ze „wzmacnianym” suszem z czarnego rynku może dość do produkcji dioksyn. Dokładnie opisałam to we wcześniejszych paragrafach.
Jak można użyć ABV z głową?
Jeśli już musisz – użyj zielonego ABV, które nie zostało doszczętnie zwędzone. Będzie bogatsze w składniki aktywne i mniej śmierdzące. Mimo to nie polecam stosowania go jako głównego surowca do tworzenia infuzji czy nalewek, a raczej jako dodatek do doskonałej jakości świeżego kwiatostanu. W taki sposób zmniejszasz ryzyko wystąpienia skutków ubocznych działania 11-hudroksy THC. Inny sposób, bo dodanie ABV do jointów lub ponowne zwaporyzowanie. Są i tacy, co nadziewają tym kapsułki i połykają.
Słowem podsumowania – dlaczego nie lubię i nie polecam stosowania ABV:
- ABV to niskiej jakości surowiec pozbawiony wielu cennych składników zawartych w konopiach. Z racji, że konopne fitozwiązki są wrażliwe na temperatury, podczas waporyzacji odparowujemy praktycznie wszystkie terpeny i większość kannabinoidów, zostaje tylko pewna część głównej substancji aktywnej (CBD / THC). Powoduje to uboższe działanie tej substancji i może powodować skutki uboczne.
- ABV może powodować senność i pobudzać głód – surowiec z konopi indyjskich będzie zawierać dużo CBN (THC pod wpływem ciepła konwertuje do CBN)– jest do kannabinoid pobudzający produkcję greliny (hormon głodu) więc gastro murowane. Do tego CBN działa nasennie, nie zawsze jest to pożądane.
- ABV śmierdzi – ten zapach powoduje, że jest mało atrakcyjnym dodatkiem do potraw, ja osobiście lubię jeść smaczne jedzenie.
- Istnieje ryzyko, że ABV zawiera toksyczne związki – szczególnie dotyczy to mocno brązowego surowca. Zatem dodawanie go bezpośrednio do posiłków lub tworzenie z niego wyciągów nie będzie dobrym pomysłem.
Przykłady wykorzystania ABV:
- Możesz użyć swojego ABV jako „dodatek” w jednej z moich receptur na masło konopne, nalewkę konopną lub infuzowaną oliwę z oliwek. Pamiętaj tylko, bo większość surowca konopnego stanowiły niezwaporyzowane kwiatostany a AVB było tylko dodatkiem.
- Jeśli nie musisz – wywal to chłopie i przygotuj sobie pyszne i zdrowe przekąski z marihuaną na bazie pachnących i świeżych kwiatów.
Źródła:
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2921171
- https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC9664148/
- https://www.unodc.org/unodc/en/data-and-analysis/bulletin/bulletin_1997-01-01_1_page008.html
- https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0926669024003364#:~:text=CBN%20exhibits%20a%20variety%20of,et%20al.%2C%202023)
- https://www.spozywczetechnologie.pl/miesne-technologie/wedzenie/504/wielopierscieniowe-weglowodory-aromatyczne-w-zywnosci-wedzonej